Karczma dwujęzycznych


#1 2007-10-25 22:08:17

tomir

Patrycjusz

8197562
Skąd: Twój senny koszmar
Zarejestrowany: 2007-10-22
Posty: 119
Punktów :   

Historia

Na podstawie tego tekstu, pragnąłbym otrzymać życiorysy postaci.
Wpiszcie je najlepiej w tym temacie, w ten sposób każdy z drużyny będzie mógł zobaczyć kim jest jego kolega.

Historia i geografia
Dawne czasy
Dawnymi czasy, gdy istniały wielkie miasta, obok gildii handlowych, istniała potężna gildia magów, zwana Czerwonym Portalem, jej członkowie zasiadali w radach najpotężniejszych królów i przeważali szale w największych bitwach. Byli znani również, ze swej zdolności podróżowania między planami, a z każdej takiej wycieczki przywozili towary niespotykane w świecie śmiertelników: Wodę rzeki Styks, anielskie pióra i pazury demonów. Krążyły opowieści, iż odwiedzali oni dwory wielkich bóstw i potężnych czartów. Krążyły plotki, jakoby zawędrowali, aż do Cytadeli Piekła i spotkali się z Asmodeuszem, panem Maalshem, bezdyskusyjnym królem 9 Piekieł. Był wtedy rok 26SP (Starego Porządku).
    Główną swą siedzibę mieli oni w mieście Theersadi, stolicy Unii Królestw Północy.

    W roku 247SP grupa kapłanów ze wschodu założyła świątynię Światła, zwaną Bastionem. Zwaną ją tak ze względu na potężne mury, w których to schronić się mogły setki mieszkańców. Kapłani bowiem sprawowali pieczę nad rolnikami którzy przywędrowali skuszeni niskimi podatkami i ochroną przed chorobami, śmiercią i bandytami. Bastion znajdował się w idealnym punkcie do obrony: od wschodu broniła dojścia do niego głęboka dolina o stromych zboczach. Od północy, południa i zachodu stały potężne mury, wysokie na 30 metrów, z których można było obserwować niemal całe wschodnie równiny.
    Do roku 117SP, Bastion rozrósł się jeszcze o Górną i Dolną Cytadelę, a liczba mieszkańców samego tylko miasta wyniosła, dobre milion dusz z okładem.

    Bastion jednakże, nie był jedynym miastem Równin, znajdowało się tam także małe księstwo Alythury, którego granice obejmowały wschodnie wybrzeża morza Horgolda, miasta Bród i Rozstaje, a stolicą było portowe miasto Otiros.

    Na południe od Równin leżały góry Kaithyr, dom dla wielu orków i krasnoludów, u podnóży gór stały wielkie faktorie w których mistrzowie kowalstwa wykuwali cudownej jakości broń, zbroje itp. Istniały tam także wielkie laboratoria, gdzie gnomy i gobliny, opracowywały nowe wynalazki i eliksiry. To stąd pochodziły takie wynalazki jak zegary, pompy, urządzenia napędzane wyłącznie siłą wody itp.

    Na zachód od gór Kaithyr, znajdował się przesmyk Aluora, od tego miejsca zaczyna się domena elfów, panów południa, historyków świata. Stolicę swą, Xyratris, mają oni na daleko w morze wciętym półwyspie o tej samej nazwie

Rok 1SP
    Od paru lat, czerwoni magowie, poczęli wycofywać swych towarzyszy z dworów królewskich i osłabili działalność. Krążyły pogłoski, że Lord Oloaver, sławny mistrz gildii, zestarzał się i postanowiono wytypować następcę.
    Prawda była jednak inna. W głównym hollu gildii od dłuższego czasu rysowano potężny krąg wywoływawczy. Aby napełnić go mocą, potrzebna była siła wszystkich magów. Żaden z przybyłych, nie wiedział co ich mistrz ma zamiar wezwać. W przeddzień ceremonii, przybył on wraz ze świtą przez portal, przynosząć wielką księgę obitą różową skórą.
    W dniu ceremonii, zebrano wszystkich magów wokół kręgu, a pomiędzy nimi, na podwyższeniu stanął mistrz. Otworzył on księgę i wymamrotał słowo rozkazu. W tym momencie całe światło w pomieszczenie po prostu zgasło: świece płonęły czarnym ogniem, przez świetliki w dachu nie przedostawało się światło, jedynie księga emitowała słabą poświatę. Lord przewrócił stronę i zaczął czytać. Na początku powoli, cicho, bez pewności, z przerwami. Zaraz jednak dołączyła do niego świta i razem zaczęli wręcz śpiewać tekst z księgi. Kartki poczęły odwracać się same, krąg zaczął świecić lekką czerwienią, pozostali magowie, z lekkim niepokojem spostrzegli, iż ich gardła śpiewają same, bez udziału mózgu. Szereg za szeregiem, dołączali się do śpiewu, a krąg poczynał świecić coraz mocniej. Po 15 minutach nad kręgiem skondensowała się jakby mgła i łączyła się w wir pośrodku znaku. Nagle zewsząd, jakby prosto do ich umysłów zaczęły płynąć słowa w jakimś dziwnym języku. Ci którzy nie zapadli jeszcze w hipnozę, mogli ujrzeć jak ich mistrz wchodzi do kregu. Wokół jego palców, tworzyły się małe wyładowania, a szata na jego plecach poczęła się rozrywać. Z grzbietu wyrastały mu skrzydła, ręce i nogi wydłużyły, z palców wyrosły pazury, a głowa zmieniła się w pysk. Oto stawał przed nimi Asmodeusz, król piekieł. Demon uśmiechał się szyderczo do zebranych magów. Za jego plecami świta także zaczęła się przeobrażać. I w tym momencie z gardła króla wydarł się ludzki krzyk. Czarodzieje i demony upadli na ziemię, Asmodeusz zaryczał z wściekłości i zakrył się skrzydłami. I wtedy doszło do implozji. Ściany gildii zapadły się do środka, by zaraz potem zmienić się we wrzącą lawę i eksplodować, zalewając, najpierw sąsiednie ulice, a potem całe miasto. Na tym się jednak nie skończyło. Ogniste kręgi leciały daleko poza mury miasta, paląc lasy, niszcząc miasta, susząc rzeki i zabijając wszelkie stworzenia, które nie znalazły na czas schronienia.
    Zniszczyły miasta elfów, księstwo Alythury, manufaktury krasnoludów, Unię Królestw Północy i rozbiły się dopiero o mury Bastionu, które uratowało, przybycie proroka i szybka reakcja kapłanów.

Teraz
    Rok 25NP (nowego porządku), kraj Bastionu stał się oazą. Doszło do przeludnienia, głodu, chorób, z których najgorsza jest zaraza Czerwonej Mgły, objawiająca się obumieraniem całych płatów skóry, wysychaniem kończyn i innymi nieprzyjemnymi dolegliwościami. Bród jest jedyną drogą prowadzącą na północ, aktualnie jest to gigantyczna forteca zdolna odeprzeć potężne ataki. Na północy władzę dzierżą teraz demony, wykorzystujące hordy orków, ludzi, krasnoludów i innych stworzeń, których dowódcy zostali opętani lub skuszeni obietnicami zysku, broń jest droga, lecz prawie nic nie warta w porównaniu do żywności i wody.

    Wy jesteście uchodźcami z północy, którzy poszukują lepszego, jak wam się zdaje, życia.


"Kradzież to tylko nieporozumienie w kwestii prawa własności"
Havelock "Nie Pozwól Mi Cię Zatrzymywać" Vetinari
Patrycjusz Ankh- Morpork
http://img.userbars.pl/75/14815.gif

Offline

 

#2 2007-11-06 18:39:27

tomir

Patrycjusz

8197562
Skąd: Twój senny koszmar
Zarejestrowany: 2007-10-22
Posty: 119
Punktów :   

Re: Historia

Bierzcie przykład z Shayna i przyślijcie mi wreszcie swoje życiorysy.

Shayn, kilka uwag dotyczących historii:
1. Półelfy osiągają dojrzałość w wieku ok. 20 lat, tymczasem piszesz że miałeś 17 lat gdy nastąpił kataklizm, a wcześniej byłeś myśliwym, zmień tylko proszę wiek o jakieś 5 lat i będzie dobrze.
2. Twój ojciec był elfem, czemu więc ma ludzkie imie Malcolm, może tak naprawde jesteś synem listonosza?


"Kradzież to tylko nieporozumienie w kwestii prawa własności"
Havelock "Nie Pozwól Mi Cię Zatrzymywać" Vetinari
Patrycjusz Ankh- Morpork
http://img.userbars.pl/75/14815.gif

Offline

 

#3 2007-11-06 19:45:37

patrick016

Twoja stara

10970463
Skąd: Kapadocja
Zarejestrowany: 2007-10-19
Posty: 154
Punktów :   

Re: Historia

Mój życiorys połączony jest z tym od Shayna a mianowicie postać o imieniu Vardil.


Vardil urodził sie w 19 roku SP. Jego rodzinnym miastem było Celtrax, położone niedaleko stolicy Xyratris.Rodzicami jego byli: druid Gwolin i czarodziejka Rasvia.Po osiągnięciu 14 lat (5 rok SP) Gwolin chciał udać się z synem do Bastionu. W tym celu poszli do stolicy po zakup potrzebnego prowiantu.Po zakupie od razu wyruszyli.W trakcie podrózy przez Przesmyk Aluora ojciec przekazywał Vardilowi całą swoją wiedzę jaką posiadał.Po przybyciu na Równiny spotkała ich nieprzyjemna przygoda - napotkali się na bande złodzieji którzy zabili Gwolina. Odtąd Vardil podróżował sam.Po paru latach zatrzymał sie w portowym mieście Otiros,gdzie słyszał różne wieści.Głównie były to informacje dotyczące organizacji zwanej Czerwony Portal.Pewnego dnia 1 roku SP udał się do najbliższych gór aby znaleźć chwile ciszy i spokoju. W pewnym momencie zauważył wielkie czerwone okręgi które szybko się przemieszczając niszczyły wszystko co stanęlo na ich drodze. Postanowił szybko się ukryć i na szczęście znalazł dobrze ukrytą jaskinie pośród gór. Po wyjściu jego oczom ukazał się straszny widok: spalone lasy, wyniszczone miasta. Jak najszybciej wrócił z powrotem do księstwa Alythury, lecz nikogo nie spotkał,prócz jedynego mieszkańca,który już powoli umierał.Wrócił do resztek budynku,w którym nocował pozbierał cały swój dobytek i ruszył w dalszą drogę z nadzieją że jeszcze gdzieś jest jakieś miasto,które oparło się ognistym kręgom.W trakcie jego wędrówki,która zdawała się nie mieć końca powoli porzucał nadzieje,że odnajdzie jakieś tęniące życiem miasto.Wiele miast mijał podczas podróży,ale wszędzie tylko zgliszcza, popiół i na dodatek pojawia się jakaś mgła, która wywołuje różne nieprzyjemne dolegliwości. Po upływie 26 lat zauważył w oddali karawane ludzi i jego nadzieja odżyła na nowo.Nadszedł wieczór więc postanowił się przespać,a o świcie dołączyć do nich.W południe dogonił karawane która założyła obóz niedaleko Bastionu,którego nie dało się opisać słowami, jeśli wcześniej się nie widziało go na własne oczy. Zapytał pierwszego napotkanego uchodźce:
-Jest jakiś przewodnik tej karawany ??
-Siedzi przy rzece, ten z kruczo-czarnymi włosami.
-Bardzo dziękuje- odrzekłem i podszedłem do niego.
Spostrzegłem, że ubrany jest ciemne bryczesy i zieloną tunikę.Miał wysokie buty zeskóry młodego jelenia. Jeśli chodzi o wygląd to miał czarne oczy,kruczo-czarne włosy,posiadał kilkudniowy zarost.I co najważniejsze był pół-elfem, świadczył o tym jego wygląd twarzy oraz nie był zbyt dużego wzrostu.Dodatkiem była blizna na prawym przedramieniu.Położyłem mu dłoń na ramieniu i zapytałem :
-Coś się stało ??- jednak z początku nie był zbyt życzliwy.Pomimo tego przedstawił się:
-Jestem Shayn, syn Ittihtira. Z Easterdeep- uścisneliśmy sobie dłonie i również sie przedstawiłem. Później rozmawialiśmy o otaczającej nas rzeczywistości oraz o przyszłości.Rozmowa skończyła się nadejściem nocy oraz rozejściem sie w innych kierunkach obozu...

Ostatnio edytowany przez patrick016 (2007-11-08 20:50:08)


Ściągnij swą siłą mrok.Przywołaj ciemność, niech okryje cię niczym skrzydła.
Niech noc stanie się tobą, a ty stań się nocą.
Niech szara godzina obejmie twoje dłonie, twoje ramiona, pierś i całe ciało.
Niech czarne pióra zakryją cię, a wtedy znikniesz w cieniu osłonięty od ludzkich spojrzeń.

Offline

 

#4 2007-11-08 17:12:04

Paweł

Twoja stara

6128954
Skąd: Nawiedzony Wiek XX
Zarejestrowany: 2007-10-19
Posty: 182
Punktów :   

Re: Historia

Doobra ja póki co walnę parę informacji o moim WIELKIM bogu . Myślę, że wszyscy domyślą się na jakiej religii jest oparta . Historia postaci dojdzie jak tylko ją ustalę do końca z Yacobsem...

Nazwa: Ormazd inaczej Al- Alnon (Jedyny)

Charakter: neutralny

Symbol: słup ognia, słońce i płonący bułat (sejmitar). Kapłani noszą białe szaty bez żadnych ozdób.Mogą nosić zbroje. Templariusze Bułata (zakon poświęcony Ormazdowi) mogą nosić znaki heraldyczne zakonu na pancerzu, tarczy i ryngrafie.

Świątynie: Największa świątynia Ormazda znajdowała się w świętym mieście Mendai, miejscu urodzenia Proroka Mulhaed'a al-Quayat'a. Jest to największa świątynia tego boga na świecie. Podobnie jak inne świątynie Ormazda, składa się ona z głównej kopuły otoczonej kilkoma mniejszymi. Ani na zewnątrz, ani wewnątrz świątyni niema żadnych ozdób, w świątyni niema też mebli a jedyną ozdobą jest mozaika na podłodze przedstawiająca najczęściej słońce lub inne symbole Ormazda. Do świątyni przylega rezydencja głównego kapłana oraz sala spotkań w której odbywają się obrady zgromadzenia kapłanów. W innych świątyniach są nisze w ścianach wskazujące kierunek w którym leży święte miasto. Kaplice poświęcone Ormazdowi są zwykle położone przy szlakach komunikacyjnych i oddalone od siebie o dzień drogi.

Przyjaciele i wrogowie: Pomimo swej tolerancji, kult Ormazd gardzi innymi bogami, zachowuje się podejrzliwie wobec bogów innych ras.

Święta: Głównymi świętami Ormazda są dni letniego i zimowego przesilenia oraz wiosenne i jesienne zrównanie dnia z nocą. Dodatkowo 5 dzień tygodnia jest świętowany jako dzień odpoczynku i religijnych refleksji.

Wymagania religii: Przystąpić do kultu może istota każdej rasy, o ile uzna Ormazda za jedynego boga.

Przykazania: Wyznawcy Ormazda muszą przestrzegać następujących przykazań:
-Nigdy nie odpłacać swemu gospodarzowi zdradą za gościnę.
-Nigdy nie odmówić wędrowcowi schronienia i traktować go z szacunkiem.
-Nie próbować tworzyć wizerunków Ormazda. Jego jestestwo jest poza ludzkimi zdolnościami pojmowania
-Zawsze szanować przywódców religijnych i nauczycieli
-Tolerować wyznania innych chyba, że czczą złe lub chaotyczne moce.
-Zawsze chronić swoich krewnych przed zagrożeniami niesionymi przez obcych.
-Czcić męczenników bo oddali życie na chwałę Ormazda.

Mam nadzieję, że teraz wszyscy będą wiedzieli jakiego kapłana będą mieli w drużynie ...

Ostatnio edytowany przez Paweł (2007-11-08 20:26:16)


Do the Evolution!

Offline

 

#5 2007-11-08 20:45:05

tomir

Patrycjusz

8197562
Skąd: Twój senny koszmar
Zarejestrowany: 2007-10-22
Posty: 119
Punktów :   

Re: Historia

Bardzo ładnie Paweł, a teraz życirysik.

Patryk, w twojej historii jest pewna nieścisłość, gdyż przesmyk Aluora, to nie jest woda, to ziemia oddzielająca góry Kaithyr od morza. Ale reszta w miarę w porządku.


"Kradzież to tylko nieporozumienie w kwestii prawa własności"
Havelock "Nie Pozwól Mi Cię Zatrzymywać" Vetinari
Patrycjusz Ankh- Morpork
http://img.userbars.pl/75/14815.gif

Offline

 

#6 2007-11-08 20:50:58

patrick016

Twoja stara

10970463
Skąd: Kapadocja
Zarejestrowany: 2007-10-19
Posty: 154
Punktów :   

Re: Historia

Aha, dobra już zmieniłem. Dzięki za upomnienie.


Ściągnij swą siłą mrok.Przywołaj ciemność, niech okryje cię niczym skrzydła.
Niech noc stanie się tobą, a ty stań się nocą.
Niech szara godzina obejmie twoje dłonie, twoje ramiona, pierś i całe ciało.
Niech czarne pióra zakryją cię, a wtedy znikniesz w cieniu osłonięty od ludzkich spojrzeń.

Offline

 

#7 2007-11-09 18:09:08

rudziathebest

Twoja stara

7398084
Zarejestrowany: 2007-10-19
Posty: 8
Punktów :   

Re: Historia

Ciężkie dni nastały. Ludzie, elfy, niziołki tracą swoje domy i zmuszeni są opuszczać ziemie, które karmiły ich przez pokolenia.
  Już od pięciu lat Isena wraz ze swymi towarzyszami z Volenheim, małego misteczka słynącego z pięknych kamienic, emigruje na południe w poszukiwaniu miejsca, którego nie dotknęła katastrofa. Tu i ówdzie walają się szczątki dawnych miast. Jednak, żadne nie nadają się do zamieszkania. W wielu można znaleźć jedynie śmierć. Na ulicach rozkładają się zwłoki umarłych, czasem pojękuje jakiś dogorywujący człowiek. Całe rzesze ludności chorują na jakąś dziwną chorobę.
  W takich też czasach, przyszło biednej Isenie urodzić dziecko.
  Późnym wieczorem na świat przyszła mała dziewczynka. Drobne dziecię opatulone w pieluszki, niziołek, któremu dane jest oglądać najbrutalniejszą stronę tego świata i to już od najmłodszych, od pierwszych dni.
  Niziołka wiedziała, że choć kocha swoje dziecko, nie może jednak się nim zajmować. Zbyt ciężkie to warunki by dobrze zająć się sobą, a cóż dopiero małym dzieckiem.
  Na szczęście wśród emigrantów z północy znalazła się para ludzi, z kupieckiego rodu, którzy nie mogli mieć dzieci. Isena nie musiała długo ich namawiać, by przyjęli niemowlę pod opiekę.
  Nowi rodzice nadali jej imię Lavinia.
  Lavinia, mimo warunków, chowała się zdrowo i była szczęśliwa. Miała dwoje kochających rodziców, którzy nieodstępowali jej na krok.
 
  Wiele lat liczyła wędrówka. Tak wiele, że starcy umierali, narodzeni dorośleli, a dorośli niedołężnieli... Przez ten długi czas Joerg i Kaela - bo tak brzmiały imona jej przybranych rodziców - nauczyli Lavinię mówić i czytać we wspólnym języku. Ojczym tłumaczył jakimi zasadami rządzi się świat, co i dalczego się dzieje, jak czytać z gwiazd, jak pobierać energię na własne potrzeby z otoczenia. Jego żona zaś nauczyła ją kilku zaklęć, dzięki którym dziewczyna przestała się przejmować skaleczeniami, nadmiernym działaniem słońca, czy innymi nieprzyjemnościami. Widać miała wielki potencjał, który nowi rodzice w niej dostrzegali. Starali się jej przekazać jak najwięcej nauk, kiedy była jeszcze mała. Dla wielu zdawało się to być odbieraniem jej dzieciństwa, jednak oni myśleli przyszłościowo. Wszystko wskazywało na to, iż są skazani na walkę o przetrwanie, Lavinia była ich jedynym dzieckiem i chcieli by była przygotowana najlepiej jak tylko się da, najlepiej jak oni sami mogą ją do tego przygotować.

  Gdy młodej niziołce minęło już dziewiętnaście wiosen, nadszedł nieoczekiwany test umiejętności dla niej...
  Oto, z południa nadjeżdżali jacyś ludzie na koniach. Na sobie nosili ciężkie pancerze, w dłoniach tarcze, topory i scimitary, którymi wymachiwali. Twarze nieznajomych zakrywały ciemne chusty. Śmigali oni na rosłych gniadoszach i kasztanach, a odgłos ich kopyt, choć stłumiony, wydawał się wróżyć nieznaną groźbę...
  Jeden z jeźdźców podjechał do mężczyzny, który szedł z brzegu i nie zatrzymując się nawet świsnął swym mieczem.
  Samotna głowa poturlała się po popękanej ziemi, zaś ciało stało jeszcze przez chwilę tryskając krwią z tętnic i osunęło się na ziemię.
- Atakują nas! - krzyknął jakiś starzec i w tym samym momencie mały toporek przeleciał pomiędzy uchodźcami i ugodził biedaka prosto w pierś.
  Rozpoczęła się rzeź.
  Ginęli wszyscy: mężczyźni i kobiety, dorośli i dzieci, wojownicy i bezbronni...
  Wtem spośród grupy w powietrze poleciały włócznie. Kilka z nich ugodziło w "ludzi pustyni" zaś inne w konie.
Walka była niezwykle zacięta, aż nagle miedzy jednymi i drugimi stanął Joerg. Mag wyciągnął ręce przed siebie i wymamrotał coś pod nosem. Ziemia spękała się jeszcze bardziej, konie zaczęły stawać dęba i jeźdźcy pospadali ze swych wierzchowców. Pieszo nie mieli już zbyt wielkich szans, jednak jeden jeden z napastników podbiegł do niziołki i złapał ją pod ramiona wymachując scimitarem. Wystraszona dziewczyna złapała go za twarz i krzyknęła: "Throta!" - i głowa mężczyzny popękała z ohydnym plaskiem opryskując twarz, przerażonej Lavinii. Niziołka usiadła nagle, gdy dotarło do niej co wałśnie, przed chwilą zrobiła...
  Pozostali mieszkańcy Volenheim sprostali już, prawie bezbronnym, napastnikom.
  Tego dnia nie zapomni do końca życia - widziała prawdziwą rzeź i sama zabiła człowieka.

  Po dłuższym czasie podróży dowództwo nad uchodźcami z Volenheim objęła Adelle - piękna kobieta, o niezwykle mądrym spojrzeniu... zdawała się być o wiele starsza niż na to wyglądała...
  Pod dowództwem Adelle uchodźcy dołączyli do innych zdążających w tę samą stronę. Jak dowiedziała się Lavinia, pochodzili oni z jakiejś wioski na północy - Easterdeep.
  Kiedy do nich dotarli, byli już wygłodzeni i słabi toteż zrobili dłuższy postój.
  Adelle rozmawiała z jakimś mężczyzną, chyba pół-elfem. Miał spiczaste uszy, jednak na policzkach widniał zarost, a przecież elfy mają twarze piękne i gładkie... Lavinia przeszła obok i spojrzała w oczy nieznajomemu. Ten przyjrzał jej się uważnie i skinął do niej głową na przywitanie, po czym wrócił do rozmowy z kobietą.

  Choroba zdziesiątkowała ludzi tak bardzo, że teraz zostało już jedynie czterdziestu, może pięćdziesięciu-paru uchodźców. Największym ciosem dla Lavinii i Kaeli, była śmierć Joerga. Nie był tak dobrym magiem jak małżonka, był nawet słabszy od córki. Nie zdołał się ochronić przed działaniem choroby i zmarł rok nim dane było ujrzeć cywilizację pozostałym uchodźcom.
  Lavinia dorosła, miała już dwadzieścia lat i wiedziała czego chce. Dzielnie maszerowała za Adelle i Shaynem - bo tak nazywał się ów pół-elf.
  Jak się okazało modlitwy wielu zostały wysłuchane.
  Przed oczyma wszystkich pojawiło się gigantycznych rozmiarów miasto, kilka mil za rzeką. Przed ciemną linią wody, zaś znajdował się imponujących rozmiarów obóz, w którym stacjonowali uchodźcy. Nim nadszedł wieczór dotarli doń, jednak ciężko było znaleźć sobie miejsce... Wszędzie znajdowały się namioty, śpiwory i lepianki. Na szczęcie nieco dalej, w dole rzeki udało się im odszukać idealne miejsce dla siebie...
Kiedy Lavinia, szła właśnie w stronę rzeki, kiedy wyminął ją jakiś elf w ciemnej kamizeli i płóciennych spodniach.
Przystanął przy Shaynie i nawiązał z nim rozmowę. Zdaje się, że rozmowa nie zaczęła się zbyt miło, ale później obaj mężczyźni przesiedzieli cały wieczór nad rzeką.
Niziołka usiadła z dala i obserwowała ich, nie miała nic innego do roboty, a po drugie, potrzebowała przyjaciół.
Siedziała tak wpatrując się w pół-elfa i jego towarzysza i walcząc ze sobą: "Podejść do nich, czy też nie?"

Ostatnio edytowany przez rudziathebest (2007-11-09 18:34:56)


Odrobina działania warta jest tony abstrakcji.
                                 PeAcE

Offline

 

#8 2007-11-09 20:08:31

Paweł

Twoja stara

6128954
Skąd: Nawiedzony Wiek XX
Zarejestrowany: 2007-10-19
Posty: 182
Punktów :   

Re: Historia

Fajna historia Rudzia Tomir na pewno się ucieszy


Do the Evolution!

Offline

 

#9 2007-11-09 20:58:42

tomir

Patrycjusz

8197562
Skąd: Twój senny koszmar
Zarejestrowany: 2007-10-22
Posty: 119
Punktów :   

Re: Historia

Szkoda tylko że sama jej nie napisała


"Kradzież to tylko nieporozumienie w kwestii prawa własności"
Havelock "Nie Pozwól Mi Cię Zatrzymywać" Vetinari
Patrycjusz Ankh- Morpork
http://img.userbars.pl/75/14815.gif

Offline

 

#10 2007-11-09 21:02:41

patrick016

Twoja stara

10970463
Skąd: Kapadocja
Zarejestrowany: 2007-10-19
Posty: 154
Punktów :   

Re: Historia

Serio żałujesz tylko tego? czy tego że bedzie jednak grać?


Ściągnij swą siłą mrok.Przywołaj ciemność, niech okryje cię niczym skrzydła.
Niech noc stanie się tobą, a ty stań się nocą.
Niech szara godzina obejmie twoje dłonie, twoje ramiona, pierś i całe ciało.
Niech czarne pióra zakryją cię, a wtedy znikniesz w cieniu osłonięty od ludzkich spojrzeń.

Offline

 

#11 2007-11-09 21:08:33

tomir

Patrycjusz

8197562
Skąd: Twój senny koszmar
Zarejestrowany: 2007-10-22
Posty: 119
Punktów :   

Re: Historia

Nie no wiesz, może jeszcze będą z niej ludzie, znaczy niziołki


"Kradzież to tylko nieporozumienie w kwestii prawa własności"
Havelock "Nie Pozwól Mi Cię Zatrzymywać" Vetinari
Patrycjusz Ankh- Morpork
http://img.userbars.pl/75/14815.gif

Offline

 

#12 2007-11-10 14:58:14

Shayn

Skryba

5699482
Skąd: Wielki Fioletowy Bizon :D
Zarejestrowany: 2007-10-19
Posty: 140
Punktów :   

Re: Historia

Widzisz Paweł? Z Tomira człek porządny i nie dyskryminuje innych po wzroście ;P No chyba, że dodatkowo są bliźniakami xD No więc Tomirze... jak myślisz, pożyczenie jej, któregoś BG, czy może lepiej IcewinD II (ze względu na D&D 3.0) jest chyba dobrym pomysłem? Poza tym zawsze można z nią przysiąść przy stole i "poćwiczyć". Ten system jest skomplikowany, ale jakoś nad wyraz dobrze (przynajmniej mnie) wchodzi do czerepu, więc do małej sprytnej główki, pewnie też
Usstar illindith, zah ussta illindith, Aluve!

Ostatnio edytowany przez Shayn (2007-11-10 14:58:57)


"Czasem człowiek sądzi, że ujrzał już dno studni ludzkiej głupoty,
ale spotyka kogoś, dzięki komu dowiaduje się,
że ta studnia jednak nie ma dna." - Stephen King

Offline

 

#13 2007-11-10 17:49:01

tomir

Patrycjusz

8197562
Skąd: Twój senny koszmar
Zarejestrowany: 2007-10-22
Posty: 119
Punktów :   

Re: Historia

Baldur's Gate będzie odpowiedni


"Kradzież to tylko nieporozumienie w kwestii prawa własności"
Havelock "Nie Pozwól Mi Cię Zatrzymywać" Vetinari
Patrycjusz Ankh- Morpork
http://img.userbars.pl/75/14815.gif

Offline

 

#14 2007-11-10 17:56:08

rudziathebest

Twoja stara

7398084
Zarejestrowany: 2007-10-19
Posty: 8
Punktów :   

Re: Historia

eeeej powie mi ktoś o co kaman w tym "Baldur's Gate" ???? i w ogóle to chyba jak ktoś chce sie nauczyć grać to się chyba nauczy. Dzięki za "wyrozumiałość". Pozdro


Odrobina działania warta jest tony abstrakcji.
                                 PeAcE

Offline

 

#15 2007-11-10 18:24:49

Shayn

Skryba

5699482
Skąd: Wielki Fioletowy Bizon :D
Zarejestrowany: 2007-10-19
Posty: 140
Punktów :   

Re: Historia

Dobra, więc w poniedziałek przynoszę Baldur's Gate do szkoły i rozpocznie sie Twój trening Rudzia... Będziesz pierwszą Wiedźminką Tak bardziej serio: szybko załapiesz o co w tym biega.


"Czasem człowiek sądzi, że ujrzał już dno studni ludzkiej głupoty,
ale spotyka kogoś, dzięki komu dowiaduje się,
że ta studnia jednak nie ma dna." - Stephen King

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.jebacstudentow.pun.pl www.groszekigroszki.pun.pl www.gamesoft.pun.pl www.pocketmonsters.pun.pl www.wrestlinggame.pun.pl